Rodzeństwa walka (z) piciem

Kane

a czy ja mowilem ze panienka nie ma telentu??*spoglada na nią uwaznieusmiechajac sie lekko*ale tez musisz wziasc poprawke na slabosc zawodnika z ktorym toczysz bój...*usmiecha sie wskazujac prawie juz uspionego nemelessa*

Iscario

Widzisz, Kane... w takim razie trzeba będzie z innym przeciwnikiem się ustawić na pojedynek. *mrugnęła porozumiewawczo, po czym dopiła reszty trunku i potrząsnęła głową* no... braciszek nieprzytomny. Znaczy- wygrałam... dobrze, bo nie miałam ochoty na stole tańczyć...

Corin

* zrezygnowany pół elf wbił wzrok w podłogę * nie zatańczysz ?

Iscario

Nie na stole, ale jak masz ochotę, to możemy zatańczyć...!
*popatrzyła na swoje nogi. te co prawda spojrzenia nie odwzajemniły, ale tez jakoś nie miały specjalnej chęci unieść właścicielki*

Corin

* wywalił wszystkich z sali i zamknął drzwi na klucz * teraz możemy zatańczyć ... prawie nie deptam po nogach * uśmiechnął się szeroko *

Iscario

*popatrzyła za wywalonym Mistrzem, Nemelessem i resztą towarzystwa. Wreszcie podźwignęła się na nogi, aczkolwiek z początku było trudno*
Dobrze jest... tylko muzyki nie ma, więc będziesz musiał nucić...!
*podeszła, czy też jak kto woli, zatoczyła się ku Corinowi. Ważne, że oparła się wreszcie o niego*

Corin

muzyka hmm... * złapał ją pewnie za biodra... tak dla bezpieczeństwa i zagwizdał, do pokoju przez dziurkę pod szafą wbiegł mysi chór i zaczął piszczeć *

Iscario

*objęła ofiarę... to jest partnera. Próbowała znaleźć takt do tego nietypowego chóru*
bezpieczniej będzie jak to ty poprowadzisz... mało mam w tańcu praktyki, tego mnie nie uczono.

Corin

* zawirował w rytm muzyki niebezpiecznie bliski mijając wszystkie ostre krawędzie i tonąc w zapachu... co to za zapach ?*

Iscario

*wtuliła się, licząc, że nie nadzieje się pośladkiem na żaden z rozbitych kufli, czy tym podobnych wspaniałości*
Zapach...? to ten alkohol... a jeśli nie, to pewnie te perfumy. Jak po twoim uwolnieniu kupowałam buty, to dostałam i to... *stanęła na palcach, nadstawiając szyję. Jakby mało było nieszczęśnikowi wąchania tej "wspaniałości"*

Corin

* zapach lekko go zemdlił i pozbawił świadomości na krótką chwilę... ocknąwszy się zauważył że trzyma głowę na jej ramieniu *

Iscario

*przymknęła oczy, spokojna tak trunkiem, jak i tym, że nie zrobiła sobie do tej pory krzywdy w karkołomnym wydarzeniu zwanym tańcem*
Niezła rzecz...

Corin

* jeden zły krok , potem drugi i półelf wylądował na stoliku... a Ona na nim *

Iscario

*popatrzyła nieco przytomniej. pewnie dlatego, że zabolało obite o coś kolano*
Ja wiedziałam...! *wycelowała w Corina oskarżycielski paluch* że się źle prowadzisz... znaczy... źle prowadzisz... albo ja? *zmarszczyła brwi. Wreszcie oparła głowę o kompana i zamknęła oczy, zmęczona myśleniem*

Corin

boli? * zapytał cicho... myśląc szybko zadowolony z siebie przytulił ją lekko *