Rodzeństwa walka (z) piciem

Arvangen

*Jak zwykle niespodziewanie pojawił się Mistrz i przemówił* Ooo.. Towarzysz Kane! Witaj, miło Cię widzieć. Piwa nam w karczmie nie brakuje, i oby nie brakowało do skończenia świata!! Iscario, Kane to swój chłop - nie musisz mu oczu mydlić! Podpieprzyliśmy piwo tym suczysynom z Gwardji! A jak! Należało im się! Do roboty by się wzieli a nie... pili i pieprzyli nie od rzeczy. Niech to nam zostawią. *zgromadzeni wysłuchali kazania mistrza w nabożnym skupieniu niewiedząc jak mają na nie zareagować*

Iscario

*spojrzała wymownie na swój kufel. Ten jednak jakoś nie chciał się przyznać, jakoby przez niego miała jakieś omamy... złodziejka stwierdziła więc że się nie przesłyszała*
Tak... *zaczęła z namysłem* niech Gwardia zostawi to zajęcie profesjonalistom...!

Arvangen

Dzielna dziewczyna! *pochwalił Mistrz*
A teraz kontynuujcie zmagania, jak honor nakazuje!
*Na boku szeptem powiedział do Nemelessa*
Trzymaj się, już niedługo ona wymięknie postawiłem na ciebie 100 sztuk złota w Zakładach
Latającej Świni.
*...ale ktoś z zewnątrz, ...ktoś nie zaślepiony wolą wygranej, spoglądając na Nemelessa wcale nie mógł łatwo przewidzieć kto otrzyma zaszczytne miano zwycięzcy i będzie pławił się w chwale, a kto poczuje gorycz porażki i będzie musiał szargać swą godność tańcząc na stole. Mógł jedynie z całą pewnością powiedzieć, że oboje będą mieli porządnego kaca. O tak!! *

Iscario

O tak, właśnie, trzeba się postarać...
*dolała jeszcze trunku do kufla brata, sama sobie tłumacząc, że przecież nie oszukuje... z tego wszystkiego niemal przelała nieco napitku*
Mistrzu, nie sądzisz, że to dziwne, że się jeszcze Gwardia nie zorientowała, ile im beczek brakuje...? Pijusy z nich niemal jak my, a taka karygodna omyłka...

Arvangen

Pijusy niemal jak my! Tak, dobrze powiedziane. Ale nieraz ich przepijałem podczas moich tajnych misji, gdy należałem jeszcze do Obozu Rewolucjonistów w 34. To były czasy! Ale nie powinienem o tym tu gadać *mówił dolewając Iscario piwa* A nie zauważyli braków oczywiście przez moje czary ogłupiające... ee... zaraz zaraz... oni zauważyli braki! Tak, teraz sobie przypominam. To jeden z powodów, przez które rozpoczeła się święta wojna pomiędzy mną a Gwardią. Ale.. zmieńmy temat. Ty złotko coś ostatnio często wymykasz się ze Smoczego Bastionu do miasta.. Masz jakiegoś.. ekhmm.. khm

Iscario

Odkąd mianowano go Władcą, cisza między nami daje się kroić nożem... Ale jak to powiedziała znajoma- "pije za zdrowie facetów, którzy mnie zdobyli, kolesi którzy mnie stracili, debili którzy mnie rzucili i farciarzy którzy mnie poznają"
...Ale kiedy to powiedziała, miała już mocno w czubie, więc czort wie, ile w tym prawdy...
*spojrzała na kufel, i tylko westchnęła na pożegnanie "przewadze"*
Mistrzu, wymykam się, bo nadmiar energii rozpiera. Muszę mieć jakieś konstruktywne zajęcie, bo ofiary w ludziach będą... A co, Mistrzu? Znajdziecie mi jakiegoś kompana, co nie będzie z wrzaskiem uciekał? No i którego zaakceptuje brat?
*uśmiechnęła się szeroko, i upiła nieco z kufla. Tym razem miała zamiar pilnować, by jej za szybko nie dolali trunku*

Arvangen

...którego zaakceptowałby brat...*mag podrapał się po głowie* To będzie trudne, ale nie martw się! Jesteś młoda, piękna, świetnie gotujesz Wink

, jeszcze wszystko przed tobą! *zawołał pełen optymizmu* A teraz pij piwo kochana! Wiedziałaś, że to robi dobrze na cerę? *Mistrz był znany ze swoich przebiegłych forteli * Laughing

Johenn

Johenn wybuchnął śmiechem spadając z ławy. Po chwili znowu się na nią wyczołgał i spojrzał na Mistrza.
- Przepraszam... w 34? Mi mówiłeś, że to było w 36 i, że przepiłeś krasnoludów, a nie Gwardie.

Arvangen

..34..36..*Mistrz zaczął się zastanawiać mrucząc pod nosem* Możliwe. Pamięć już nie ta. Nieważne! I tak było fajnie! Grunt, że przepiłem!

Kane

ha,ha,ha*szczerze usmial sie zlodziej*eh,mistrzu co ci powiem to ci powiem ale ty to dupa jestes. To o czym myślisz to przecież słynne zawody w klasztorze Klarysek w poołódniowej marhi. a owszem nadźgalismy sie tam jak dzikie wieprze ale to bylo w 35 i rzadnych gwardzistow tam niebylo, tylko my przed gwardzistami spieprzając sie tam schowali, a że trafuilismy akurat na turniej honor nakazal stoczyc boj..*oczy zaszly mu mgla,a twarz śmiała sie durnowato do wspomnien*to byly czasy..*wtsal podszedl do nemelessa i jednym chaustem wychylil jego kufel*no co*powiedzial z udawanym oburzenbiem*ile bede czekal, hę?

Iscario

No, no, widzę, że ile ust, tyle różnych zeznań
*uśmiechnęła się, zacierając ręce*
Ładnie to tak, Mistrzu, prawdę przekręcać? Mniejsza w sumie o to... ważne żeście obronną ręką w z tego wyszli. czy picie dobre na cerę- nie wiem. wiem, że mi dobrze na głowę działa...

Arvangen

Na głowę w szczególności! *potwierdził Mistrz* Myślicie, że skąd tyle mądrości u waszego Mistrza jak nie od spożywania trunków? No.. może lekko wspomaganych przez lata nauki u czarnoksiężnika z gór. *zamyślił się odrobinę po czym powiedział* I na żołądek też jest dobre! Tzn. wrzody leczy itp.

Iscario

dlatego i ja będę zawzięcie...
*popatrzyła przez chwile na kufel*
...trenować!

Kane

W tym przypadku, moja droga*półelf uśmiecha sie szyderczo bujając na krześle*trening nic niepomoże. Trzeba mieć wrodzony talent, tak jak ja czy nemelss...*popatrzył z niesmakiem na wpół przytomnego zlodzieja*no dobra, tak jak ja i mistrz...

Iscario

W tej chwili ważne dla mnie, że to nie ja na stole będę tańczyć... więc chyba jednak mam albo krztynę talentu, albo trening pomógł
*mrugnęła porozumiewawczo, zadowolona i rozparła się wygodniej na swoim miejscu*